środa, 2 września 2015

Burger indyk curry (+czatnej)

Cześć we wrześniu! Dawno temu robiłam te burgery, ale wrzucam dopiero dziś. Moja absencja na blogu była spowodowana najpierw brakiem czasu, a później ogólnym brakiem ładu i jakiejkolwiek regularności w moim życiu. Teraz mam nową pracę, więcej czasu na gotowanie, więc moja obecność na blogu będzie częstsza. Mam nadzieję!

Potrzebujemy:
1 filet z piersi indyka (pojedynczy wystarczy na 3 burgery)
4 łyżki oliwy
2 łyżki mieszanki przypraw curry
1 jajo
1/2 szklanki bułki tartej
kilka plastrów pomidora
odrobina czerwonej cebuli
garść liści szpinaku
3 bułki

Mięso pokroić tak, aby powstały trzy podobnej wielkości kawałki, delikatnie roztłuc.
Oliwę wymieszać z curry, natrzeć mięso i odłożyć do lodówki (najlepiej na kilka godzin).
Filety panierować w jajku i bułce, usmażyć na patelni.
Bułki rozciąć, podgrzać w piekarniku. Ułożyć na nich szpinak, cebulę, indyka, pomidora i czatnej.
Smacznego!


 
Składniki na czatnej:
2/3 szklanki suszonej żurawiny
2 łyżki oliwy
3 brzoskwinie
40 ml białego wina
80 ml wody
1/2 pęczka szczypiorku

Żurawinę podsmażyć na oliwie przez około 2 minuty, dodać pokrojoną brzoskwinię, wino, wodę i posiekany szczypiorek. Kiedy większość płynu odparuje, zdjąć z ognia i zblendować.



Salsa kukurydziana:
1/2 puszki kukurydzy
8 dużych rzodkiewek
1 łyżka drobno posiekanej natki pietruszki
sól, pieprz


Rzodkiewki drobno posiekać, dodać kukurydzę, natkę, doprawić solą i świeżo zmielonym pieprzem, wymieszać.




poniedziałek, 20 lipca 2015

Domowe bounty (wegańskie lub mleczne)

Pierwszy raz robiłam je w zeszłym tygodniu, ponieważ potrzebowałam jakiś wegański deser. Totalny odlot! Wiedziałam od dawna, że można, ale nigdy nie chciało mi się robić batonów przez to, że strasznie trzeba upaciać się czekoladą. Patent z silikonowymi foremkami jest super. Przepis banalnie prosty, wykonanie także, a efekt 'wow'. Dla mnie 10/10.
Ostatnio robiłam z samej gorzkiej czekolady, a dzisiaj deserowa i mleczna (nie mogłam się powstrzymać, nie lubię czekolady, ale jeśli już mam jeść to właśnie deserową albo mleczną :)).


Składniki:
150 g wiórek kokosowych
1/4 szklanki cukru
2 łyżki oleju
40 ml mleka kokosowego

250 g czekolady dobrej jakości - gorzkiej, deserowej lub mlecznej

Wiórki podprażyć na suchej patelni (jak się zaczną lekko rumienić to jest ok, kolor brązowy znaczy, że uprażyły się za mocno), wrzucić do miski blendera, dodać olej, cukier i mleczko kokosowe. Blendować przez kilkanaście sekund. Masa powinna być sypka, ale też trochę się lepić.


150 g czekolady rozpuścić w kąpieli wodnej. Nałożyć po łyżce do silikonowych foremek na muffiny (mogą być dowolne silikonowe foremki, np. na lód albo praliny, albo każde inne, z których da się później wycisnąć czekoladki - ilość czekolady trzeba dostosować do wielkości foremek, jeśli będą to malutkie foremki to powinniśmy użyć mniej czoko). Rozsmarować czekoladę pędzlem po bokach i dnie do 2/3 wysokości.
Gdy czekolada zaczyna tężeć, odwracam na chwilę do góry dnem, żeby spłynęła na boki, dzięki temu będą grubsze, ale takie szczegóły nie mają znaczenia :).

instrukcja obrazkowa


Foremki wysmarowane czekoladą włożyć na minutę do zamrażalnika albo na 5 minut do lodówki. W tym czasie czekolada zdąży zastygnąć i można nakładać masę kokosową, mniej więcej 2 łyżki na każdego muffina (do miejsca, gdzie sięgają czekoladowe brzegi), docisnąć łyżką, kokos musi być zbity.
Rozpuścić 100 g czekolady, nałożyć po małej łyżce na każdego i wygładzić (wygładzanie łyżką może spowodować powstanie kokosowo-czekoladowej papki, najlepiej zrobić to palcem :).


Wstawić do lodówki na 10 minut. Gotowe!
W takie upały najlepiej przechowywać w lodówce.


Bezglutenowe Vege Wypieki Bezglutenowe Vege Wypieki

niedziela, 19 lipca 2015

Muffiny jagodowe z orzechami

Ja to robię tak:suche do miski, mokre i cukier do drugiej, mokre + mikser ->bziuuum. Dodaję suche + mikser ->bziuuum, jagody, mieszam łyżką, do foremek, do pieca 20 minut i zjadam na ciepło. Koniec historii. Turbo szybkie, najlepsze, jakie ostatnio jadłam.


Składniki:
250 g mąki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 łyżeczki sody
1/2 łyżeczki cynamonu
1/4 łyżeczki imbiru w proszku

1 jajko
100 g cukru
100 g miękkiego masła
100 ml maślanki
2 łyżki oleju
otarta skórka z 1 cytryny
1 szklanka jagód leśnych

Suche składniki (oprócz cukru) wymieszać razem w misce. W drugiej misce utrzeć masło z cukrem, dodać jajo, maślankę, olej, skórkę z cytryny. Połączyć z suchymi składnikami, delikatnie wmieszać jagody. Wyłożyć do foremek na muffiny (do 2/3 objętości).


Kruszonka:
1/4 szklanki brązowego cukru
1 łyżka mąki
3 łyżki posiekanych orzechów brazylijskich
2 łyżki roztopionego masła

Wszystkie składniki połączyć ze sobą, rozgnieść palcami. Nakładać na łyżce na każdego muffina.
Piec 19-21 minut w temperaturze 190oC.



czwartek, 9 lipca 2015

Tort czekoladowy z truskawkami

Sezon na truskawki powoli się kończy, a mnie się przypomniało, że robiłam takie ciasto :). Super fajny, niesłodki, mocno czekoladowy tort. Fajny, bo nie na biszkopcie. Często wykorzystywałam to ciasto, jako bazę pod inne słodkości i zawsze się sprawdza. Polecam, bo szybko i małym wysiłkiem możemy zrobić ciasto z serii "WOW!" :)

Składniki na ciasto:
150g masła
90g czekolady deserowej
150g cukru
3 jaja
170g śmietany 18%
200g mąki
3/4 łyżeczki sody oczyszczonej
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 szklanki kakao

Wszystkie składniki suche, czyli mąkę, kakao, sodę i proszek przesiać do jednej miski.
Masło roztopić, zdjąć z ognia, wrzucić połamaną na kostki czekoladę i miód, odstawić na kilka minut. Po tym czasie wymieszać (czekolada powinna się rozpuścić). Jajka ubić z cukrem, dodać śmietanę, przestudzone masło z czekoladą i połączyć z suchymi składnikami. Przełożyć do trzech małych tortownic (dwóch, jeśli chcemy wyższe blaty) i piec w temperaturze 180oC przez około 25 minut (do suchego patyka).


Krem (ilość na ciasto z dwoma blatami, czyli jedną warstwę kremu):
250g mascarpone
200g śmietany 36% (gęstej, nie śmietanki!)
3 łyżki cukru pudru

Wszystkie składniki przełożyć do miski (mascarpone i śmietanę schłodzone) i ubijać przez kilka minut do uzyskania puszystego kremu.

Dekoracja:
czekolada deserowa 90g
3 łyżki śmietanki 30%
kilka truskawek
biała czekolada

W kąpieli wodnej podgrzać 3 łyżki śmietanki, wrzucić połamaną czekoladę, mieszać do rozpuszczenia (śmietanka musi być prawie wrząca, bo jeśli będzie zbyt chłodna czekolada się zetnie i otrzymamy wielką truflę:)).
Ciasto przełożyć kremem, oblać roztopioną czekoladą. Białą czekoladę (musi być dobrej jakości, nie wszystkie białe czekolady dają się roztopić) umieścić w misce w kąpieli wodnej i mieszać do roztopienia. Zdjąć z ognia, zanurzać w niej truskawki (wcześniej umyte i osuszone) i układać na cieście.
Do ciasta można użyć większej ilości truskawek. Robiłam też wersję z truskawkami w kremie i na cieście. Wszystkie opcje są ok, ale ja akurat nie przepadam za truskawkami, więc ich nie nadużywam. No może tylko truskawki w białej czekoladzie mogą mnie do siebie przekonać :)

Truskawki w białej czekoladzie to jedyne słuszne truskawki :)

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Jagodzianki (przepis I)

Pierwszy przepis na jagodzianki na blogu. Określiłabym go jako instant i low budget (miałam mało jagód, normalnie dałabym ok. 0,5l). Ciasto celowo jest dość luźne - bułki są bardziej wilgotne, dłużej zachowają dobry smak. Najgorsze, co może być w drożdżówkach to czerstwa buła. Zdarzało mi się jeść jedno i dwudniowe drożdżówki i zawsze były suche i niesmaczne. W przypadku tego przepisu tak nie jest i za to go lubię. Wiadomo, że nie ma nic lepszego niż ciepła buła prosto z pieca, ale można zrobić też taką, która będzie jadalna następnego dnia.

Poniżej składniki na dużą prostokątną blachę/kilkanaście niedużych bułek
rozczyn:
200 ml ciepłego mleka (temp. poniżej 35oC)
50 ml letniej wody
8 g suchych drożdży
1 łyżka cukru
6 łyżek mąki

Wszystkie składniki połączyć i odstawić na 15 minut. Po tm czasie dodać:
- 1 jajo
- 120 g cukru
- 100 g masła, roztopione, przestudzone
- ok.400 g mąki
Wyrobić ciasto (będzie lekko lepiące, dość luźne), rozwałkować na kształt prostokąta o grubości około 0,5cm.
+ 300 ml jagód - rozsypać równomiernie po cieście, zwinąć w rulon zakładając boki, pokroić na kawałki szerokości 3 cm (poniżej instrukcja obrazkowa :)). Ułożyć na blasze wyłożonej papierem w odstępach co 2 cm (odstawić na 30 minut do wyrośnięcia)
+ roztrzepane jajo - posmarować nim bułki.
Piec na brązowo w temperaturze 190-200oC (ok.25 minut).


Lukier:
2/3 szklanki cukru pudru
sok z połowy cytryny
1-2 łyżki wody
Cukier utrzeć porządnie z cukrem i wodą, wylać na upieczone ciasto drożdżowe.

piątek, 26 czerwca 2015

Burger z mozarellą i pieczone bataty


Składniki:
200 g mięsa mielonego wołowego
sól, pieprz

buła
kilka liści szpinaku
kilka plastrów cukinii
1 łyżka masła
2 plastry mozarelli

dip:
2 łyżki oliwy
1 mała czerwona cebula
1/2 czerwonej papryki
2 średniej wielkości pomidory
1 ząbek czosnku
1 łyżka brązowego cukru
sól, pieprz

frytki:
2 średnie bataty
3 łyżki oliwy
sól, pieprz, 1/2 łyżeczki ostrej papryki


Bataty obrać ze skóry, pokroić, wymieszać z oliwą i przyprawami i piec przez 25 minut w rozgrzanym do 190oC piekarniku.
Dip: na patelni rozgrzać oliwę, wrzucić pokrojoną w kostkę cebulę i paprykę, smażyć, aż zmięknie, dodać czosnek, pokrojone pomidory (bez skórki; najlepsze będą dojrzałe i mięsiste), cukier. Pod koniec, gdy sos się zredukuje, doprawić solą i pieprzem.
Plastry cukinii oprószyć solą, a gdy wytworzy się na nich woda - osuszyć ręcznikiem papierowym. Na patelni rozpuścić łyżkę masła, smażyć na nim cukinię (na małym ogniu przez kilka minut).
Mięso posolić, obficie popieprzyć, wyrobić coś na kształt burgera i smażyć na suchej patelni przez 2-3 minuty z każdej strony.
Ja lubię burgery dobrze wysmażone, czarniutkie, ale fajnie, jak w środku są lekko różowe.
Składałam - jak widać - buła, łyżka dipu, szpinak, mięso, mozarella, cukinia, duuużo dipu, buła.
Polecam. Proste, szybkie, mięso. Tyle zalet! :)

piątek, 19 czerwca 2015

Matcha opera cake

Już od dawna chodziło mi po głowie ciasto z herbatą matcha, ale nie miałam konkretnego pomysłu. Niedawno dostałam sporą ilość zielonej herbaty, co zmotywowało mnie do pieczenia. Opera cake, dlatego że czekolada i migdałowe ciasto to superowe połączenie. A matcha pasuje do nich idealnie.
Ciasto ładnie wygląda i dobrze smakuje, więc chyba spełnia swoją rolę. Z podanych proporcji wyjdą nam cztery spore kawałki (takie, jak na zdjęciu).

Składniki na ciasto:
3 białka
2 łyżki drobnego cukru
100 g cukru pudru
3 jaja
100 g zmielonych migdałów
50 g mąki
20 g miękkiego masła
1 łyżka herbaty matcha

krem czekoladowy:
100 g czekolady deserowej
100+100 ml śmietany 36%

krem matcha:
100 g mascarpone
100 ml śmietany 36%
2 łyżki cukru pudru
1/2 łyżeczki herbaty matcha


Białka ubić na sztywną pianę, dodać 2 łyżki drobnego cukru i ubijać do jego rozpuszczenia. W oddzielnym naczyniu zmiksować jaja z cukrem pudrem i masłem, połączyć z białkami, dodać migdały, mąkę, matchę i delikatnie wymieszać.
Ciasto wylać na dużą, prostokątną blachę (około 35x25 cm) wyłożoną papierem i piec przez 8-10 minut w piekarniku rozgrzanym do 200oC. Po wystudzeniu pokroić na 4 równe prostokąty (będą to 4 blaty ciasta)

Krem czoko: w kąpieli wodnej należy dobrze podrzać 100 ml śmietanki, do niej wrzucić kawałki czekolady i mieszać do momentu całkowitego rozpuszczenia. Zdjąć z wody i wystudzić. Pozostałe 100 ml śmietanki ubić i połączyć z masą czekoladową.
Krem matcha: wszystkie składniki ubijać przez 2-3 minuty do momentu, kiedy nabiorą konsystencji kremu.

Blaty ciasta przełożyć kremami i... w zasadzie to koniec przepisu :).

środa, 17 czerwca 2015

Piróg (prawie) biłgorajski

Właśnie tak miał kiedyś wyglądać mój blog - stare przepisy, smaki dzieciństwa. No, ale nie wyszło.
Mam nadzieję, że kiedyś znajdę czas na spisanie większej ilości takich smakołyków.
Piroga nie jadłam kilkanaście lat i zatęskniłam za nim ostatnio. Najlepszy na lato, ze szklanką zimnego mleka, przypieczony na maśle mniam mniam (nie polecam kroić na gorąco po wyjęciu z pieca - może się rozpadać).
Piróg w 2005 roku został wpisany na Listę Produktów Regionalnych. Mój przepis nie jest jednak wierny tradycyjnemu, gdzie w nadzieniu pojawia się np. suszona mięta. Próbowałam odtworzyć smak, który ja pamiętam z dzieciństwa i totalnie mi się to udało. To jest mój piróg.


Składniki na ciasto drożdżowe:
10 g drożdży
3/4 szklanki letniej wody
ok. 450 g mąki
1 łyżeczka cukru
40 g masła (roztopionego, wystudzonego)
1 łyżka śmietany
3/4 łyżeczki soli
+żółtko do smarowania

na nadzienie:
700 g ziemniaków
300 g kaszy gryczanej
250 g tłustego twarogu
130 g słoniny
100 ml śmietany 18%
2 jajka
1 mały ząbek czosnku
sól, pieprz

Ciasto: drożdże wymieszać z wodą, cukrem i czterema łyżkami mąki, odstawić na 20 minut. Po tym czasie dodać resztę składników, wyrobić ciasto i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (30-40 minut).
Ziemniaki ugotować w osolonej wodzie i odcedzić zostawiając około 3/4 szklanki wody, wrzucić tam kaszę, utłuc z ziemniakami i zostawić pod przykryciem na 30 minut. Słoninę pokroić w kostkę (jeśli nie mamy pokrojonej) i topić na patelni na niedużym ogniu na skwarki (trwa to kilkanaście minut), całość wrzucić do ziemniaków, wymieszać. Dodać pozostałe składniki drobno posiekany czosnek, doprawić solą i pieprzem, dobrze wymieszać, aby wszystkie składniki się połączyły.


Ciasto rozwałkować na duży prostokąt (w zależności od wymiarów blachy, tak aby miało powierzchnię 2x dno blachy, 2 x boki i około 2cm) - wyłożyć nim dno, na nie całe nadzienie i owinąć od góry resztą ciasta.
Ciasto posmarować roztrzepanym żółtkiem.
W zależności  od wysokości ciasta czas pieczenia będzie wynosił 1godzina 20-40 minut w temperaturze 170oC.


Kiedyś spotkałam się z dyskusją "dlaczego piróg/pieróg, skoro nie przypomina pierogów?". Pirogi/pierogi były to ciasta wypiekane w piecu, z nadzieniem lub bez, z ciasta drożdżowego (z innymi się nie spotkałam). U mnie w domu piekło się również ciasto drożdżowe na słodko, też nazywane pirogiem. Myślę, że tradycja ich wypiekania sięga dalej niż chociażby pierogów ruskich. Dawniej piróg gryczany był rarytasem, piekło się go na specjalne okazje, święta i uroczystości rodzinne. Trzeba pamiętać, że w poprzednich stuleciach ludzie nie jadali "na bogato", mięso było rzadkością, a piróg sam w sobie wyglądał okazale (normalnie piecze się go w dużych prostokątnych blachach).
Jak będę miała więcej czasu to dokładniej przeanalizuję gryczaną spuściznę kuchni lubelszczyzny.
Dla mnie piróg jest jak najbardziej rarytasem ze względu na wartość sentymentalną, jak również walory smakowe. Jestem ultra turbo mega fanką kasz, w tym kaszy gryczanej. Świetnie smakuje na zimno, ale najlepiej podpieczony na maśle ze szklanką mleka albo łagodną zupą krem. Polecam wszystkim.
Następnym razem będę piekła pod przykryciem, bez górnej warstwy ciasta, która u mnie się oderwała (za mała blacha, za dużo nadzienia, ciasto za bardzo podskoczyło :)) Można piec również bez ciasta. W lodówce, zamknięty można przechowywać przez kilka dni.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Zupa pieczarkowo-ziemniaczana

Zupa typu low budget :) Jestem kartoflakiem i lubię pieczarki. Początkowo miał być krem z białych warzyw, ale miałam ochotę na pieczarki. Na co dzień nie robię zup, bo wydaje mi się, że nie mam czasu. Trochę sama się oszukuję, bo kremy robi się szybko. Jeśli drobno pokroimy warzywa to zajmie to dosłownie kilkanaście minut. Polecam :)

Składniki (4 porcje):
900 ml bulionu warzywnego
500 g ziemniaków
250 g pieczarek
1 mała cebula
2 ząbki czosnku
100 ml śmietanki
sól, pieprz
prażony słonecznik do posypania
oliwa

Ziemniaki ugotować w bulionie. Oczyszczone, pokrojone pieczarki (kapelusze warto obrać ze skórki) podsmażyć na patelni z cebulą, wrzucić do bulionu wraz z rozgniecionym czosnkiem, gotować przez chwilę i zblendować. Dodać śmietankę, doprawić solą i pieprzem.

To jest wersja typu basic. Można dorzucić świeże zioła np. tymianek, sery (ja bym wrzuciła łyżkę gorgonzoli dla podkręcenia smaku) albo mięsne dodatki typy szynka dojrzewająca czy upieczony boczek :).

Pieczarkowy Tydzień 2015

wtorek, 7 kwietnia 2015

Mazurek pomarańczowy z orzechami

Nigdy nie zachwycałam się mazurkami, ale od tej Wielkanocy będą się u mnie pojawiać regularnie. Kiedyś zastanawiałam się, co może być dobrego w kruchym cieście wysmarowanym słodką mazią? Teraz zastanawiam się, co może być w tym złego :). Bardzo proste i słodkie. Warto zrobić je dwa dni wcześniej, żeby się przegryzło i zmiękło.  Dobrze się przechowuje w chłodnym miejscu.

Potrzebujemy:
na ciasto:
2 1/2 szklanki mąki
4 łyżki cukru pudru
200 g margaryny
1 jajo
2 żółtka
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia

na górę:
słoik dżemu brzoskwiniowego lub morelowego (400 g)
2-3 łyżki galaretki brzoskwiniowej lub pomarańczowej
3/4 szklanki orzechów włoskich
1 duża pomarańcza
1/2 szklanki cukru
biała czekolada dobrej jakości lub gotowa polewa


Ze wszystkich składników zagnieść ciasto i odstawić do lodówki na godzinę. Podzielić je na 2 części (3/4 i 1/4). Większą rozwałkować i wyłożyć nią dno blachy, z mniejszej zrobić 2 cienkie długie wałeczki, spleść je ze sobą i wyłożyć boki. Nie jest to koniecznie, ale dobrze wygląda i dzięki tym bokom nie wycieknie nam nadzienie. Piec przez około 25 minut w temperaturze 180oC, na złoty kolor.
Jeśli dżem jest bardzo gęsty i konsystencją przypomina marmoladę to dodanie galaretki nie jest konieczne. Jednak większość dżemów brzoskwiniowych po rozpuszczeniu jest wodnista, więc niezbędne jest zagęszczenie.
Dżem podgrzać w rondlu i rozpuścić w nim 2-3 łyżki galaretki, odstawić do wystudzenia.
Pomarańczę dobrze wyszorować, sparzyć, obrać. Ze skórek odkroić białą część (ona nadaje gorzki smak), pokroić w kosteczkę. Skórki zalać wrzątkiem i gotować około 10 minut, odcedzić. Pół szklanki cukru wymieszać z 1/2 szklanki wody, zalać skórki i gotować około pół godziny na małym ogniu, bez przykrycia, co jakiś czas mieszając. Skórki powinny być słodkie i miękkie. Odcedzić nadmiar syropu i odstawić do wystudzenia.
Na wystudzone ciasto wyłożyć dżem, posypać skórką pomarańczową i orzechami (można je trochę przesiekać) i polać rozpuszczoną białą czekoladą lub polewą.
Polecam! :)

sobota, 4 kwietnia 2015

Kruche ciasteczka kokosowe

Ciasteczka przyjemnie kokosowe. Ich wykonanie jest banalnie proste i szybkie. Bardzo dobrze się przechowują - zamknięte w pudełku przez kilka dni nie tracą niczego :). Dodaję ten przepis, ponieważ są to idealne ciasteczka do herbaty, a w ostatnich dniach wypijam jej baaardzo dużo.

Jeśli jest ktoś zainteresowany moimi poglądami na temat jajek w ciastach zachęcam do zjechania na koniec postu :).

Składniki:
1 1/2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka wiórek kokosowych
3/4 szklanki cukru pudru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajo
1 żółtko
125 g margaryny


Ze wszystkich składników zagnieść ciasto i wstawić na pół godziny do lodówki.
Piekarnik rozgrzać do 180oC.
Ciasto wyjąć z lodówki, podzielić na kilkanaście kawałków, lepić kulki wielkości orzecha włoskiego, spłaszczyć i ułożyć na blaszce w odstępach 2-3 cm (ciastka sporo urosną). Piec kilkanaście minut, do zrumienienia.


Jajka, jajka. Rozbiłam w tym tygodniu wiele jajek, mniejszych i większych, i zupełnie nie odkrywając niczego nowego powiem, że nie ma lepszego jajka niż od takiej kury, która chodzi, gdzie chce i je, co chce. Kupowałam już wszystkie rodzaje jajek - klatkowe, ściółkowe, , z wolnego wybiegu, eko i jestem niemalże przekonana, że różnią się one tylko numerkiem na skorupce. Niestety, w tym przypadku, jestem zwolenniczką teorii spiskowych. Jeśli przeczytamy dokładny opis chowu eko to dowiemy się, że kura MOŻE wychodzić na zewnątrz, jak również może siedzieć w kurniku, więc obawiam się, że jej wybór nie zawsze idzie w parze z tym, co myśli osoba, która tę kurę hoduję. Po drugie, kury od jajek eko są tuczone karmą, może i ekologiczną, co nie znaczy naturalną. Warto mieć świadomość, że eko jajka, to nie są jajka z kurnika, gdzie 15 kur biega po łące, trzyma się za skrzydła, je robaki czy co jej tam pasuje i niesie jajko wtedy, kiedy chce. To są duże fermy, gdzie kury są po to, by zarabiać na nich pieniądze, a nie by im było dobrze. Wiem, że wszędzie gdzie robi się pieniądze, robi się oszczędności, a wszędzie, gdzie można nagiąć przepisy (by zarobić więcej pieniędzy), się je nagina.
Piszę to dlatego, że dużo piekę z różnego rodzaju jajek. Naprawdę nie widzę różnicy między jajkiem od 0 do 3. Wszystkie wyglądają tam samo, smakują tak samo. Wszystkie mają tak samo pomarańczowe żółtka, które w cieście nagle stają się bardzo blade.
Od tygodnia jestem na wsi i piekę różne mazurki i babki z jajek kur, które chodzą sobie niedaleko domu i muszę stwierdzić, że dawno nie widziałam tak żółtego ciasta po dodaniu dwóch jajek i tak puszystych wypieków. Białka ubijają się dosłownie chwilę i nie wiem, czym się tak zachwycam, ale naprawdę zrozumiałam na czym polega oszustwo eko jajek. Nie robi mi różnicy, czy jajko jest ekologiczne czy nie, ale smak i właściwości tego jaja mają dla mnie ogromne znaczenie.
Polecam wszystkim poszukanie dobrych jajek ze wsi, a nie z fermy. Smacznego jajka! Nie tylko jutro!

piątek, 3 kwietnia 2015

Babka piaskowa

Babka piaskowa - najlepszy i najprostszy przepis, według mnie. 10 minut przygotowań i około 50 minut pieczenia. Nie pamiętam, kiedy zrobiłam ją pierwszy raz, ale od tamtego czasu robię ją na każde święta i nie święta. Modyfikuję ten przepis minimalnie, zmieniając smak lub dodając owoce np. wiśnie. Ciasto nawet bez żadnych dodatków jest pyszne. Dla mnie jest to jeden z podstawowych przepisów obok tradycyjnego sernika, napchanego bakaliami keksu i drożdżowego makowca.


Potrzebujemy:
150 g miękkiego masła
2/3 szklanki cukru
3 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia (taka z górką :))
1 szklanka mąki ziemniaczanej
2/3 szklanki mąki pszennej
skórka otarta z jednej cytryny
3 łyżki kakao


Piekarnik ustawić wcześniej na 150oC, grzanie góra-dół. Foremkę dokładnie nasmarować, brzegi i zakamarki wysypać bułką tartą (łatwiej nam wyjdzie z formy po upieczeniu)
Kolejność składników jest taka, jak przygotowanie ciasta.
Najpierw należy utrzeć masło z cukrem (ja od jakiegoś czasu wszystko miksuję i nie widzę różnicy), później należy dodać jajka i proszek do pieczenia, zmiksować, dodać obie mąki, zmiksować. Gotowe ciasto podzielić na dwie części. Do jednej dodać kakao i wymieszać, do drugiej - skórkę z cytryny (wcześniej dokładnie umytej i sparzonej).
Nie znam sposobu na piękny marmurkowy wzorek, ale wychodzi całkiem ok, kiedy kładziemy ciasto (w foremce z dziurką) na zmianę łyżka ciemnego, łyżka jasnego, a później drugą warstwę odwrotnie (gdzie było jasne to ciemne itd.), następnie widelcem wystarczy zamieszać raz dookoła i wychodzi ładny maziaj :).


Piec trzeba około 35 minut w temperaturze 150oC i 15 minut w 160oC.
Łączny czas pieczenia to 50 minut.

W konsystencji ciasto jest bardzo "piaskowe", więc jeśli nie chcemy uzyskać tego efektu wystarczy zmienić proporcje mąk (mniej ziemniaczanej, więcej pszennej).

Smacznego!


Wielkanocne Smaki - edycja V